- mam nadzieję, że mnie nie ukatrupi... - mruknęłam a wadera posłała mi pytające spojrzenie. Nie patrzyłam na nią tylko ruszyłam przed siebie pewnym krokiem, gdy nagle zobaczyłam odwróconą tyłem do nas Emerald siedzącą na polanie. Vichi podeszła do niej i szturchnęła ją w ramię tym samym wyprowadzając ją ze stanu zamyślenia.
- chciałaś się ze mną widzieć. - powiedziałam zupełnie opanowanym głosem a moja siostra z lodowatym wyrazem twarzy energicznie odwróciła się w moją stronę, po czym wlepiła wzrok spowrotem w ziemię, co musiało znaczyć, żebym usiadła koło niej. Siostra westchnęła ciężko nadal nie odwracając wzroku w moją stronę, a ja usiadłam obok. Emerald pobiegła ścieżką na górę i weszła do swojej jaskini, przycupnęłam obok.
- wczoraj myślałam nad tym wszystkim... - zaczęła wpatrując się w niebo ze zmrużonymi oczami. Vichi siedziała przed nami bacznie wszystko obserwując, co mojej siostrze kompletnie nie przeszkadzało. - i zdecydowałam, że zostaniesz tutaj, w watasze. Nie będziesz alfą, bo jesteś zbyt nieodpowiedzialna i beztroska, ale za to zostaniesz betą.
- zaraz, co?! - krzyknęłam stając na równe łapy - przecież jestem twoją rodziną, powinnam być alfą!
- ale nie będziesz! I nie podnoś głosu, jeszcze nie skończyłam do ciebie mówić. - syknęła na mnie. Błyskawicznie usiadłam, a Eme znów spojrzała w niebo.
- i jeśli jeszcze raz powiesz coś złego o demonie, który we mnie siedzi... Po prostu odzywaj się do mnie z szacunkiem, ponieważ jesteś młodsza i słabsza. Może mnie opętać i cię zabić jednym skinieniem łapy.
Pokiwałam łbem. Nie potrafiłam jej się sprzeciwić, właściwie to nikomu nie potrafiłabym się sprzeciwić, i to było najgorsze. Ze łzami w oczach zaczęłam biec w stronę stawu w błękitnym lesie słysząc za sobą kroki.
Gdy znalazłam się przy jeziorku, okazało się, że podążała za mną Vichi.
- nienawidzę jej! - jęknęłam i opadłam na ziemię. - czemu ona jest inna? Czemu nie jest wesoła, miła, normalna? Małomówna, wredna żmija!
<Vichi? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz