czwartek, 11 września 2014

Od Vichi c.d. Cheroon

Popatrzyłam na niebieski kamień emanujący jasnym światłem. Przybliżyłam do niego nos i przymrużyłam oczy. Ten kamień na prawdę jasno świecił. Po chwili wyprostowałam się i zapytałam wilka nadal patrząc na kamień.
"Gdzie go znalazłeś ?" dotknęłam lekko łapa kamienia i poczułam mocny wstrząs. Zamrugałam parę razy i byłam w zupełnie innym miejscu.. Obcym. Rozejrzałam się. Do okoła mnie było tylko światło. Białe, rażące światło. Poruszyłam lekko łapami i nie poczułam żadnego oparcia, żadnej ziemi, na której bym stała. Nagle na mój nos spadł biały płatek śniegu, który natychmiast się rozpuścił. Spojrzałam zaskoczona w górę i zobaczyłam wielkie czarne znaki, których nie znałam. Starałam się je zapamiętać, ale... Nie wiedziałam nawet jak ja się nazywam i kim jestem... A może trafniej było by powiedzieć, czym jestem..? Spojrzałam na swoje... "Co to jest ?" zapytałam samą siebie patrząc na dziwne patykowate coś czym mogłam poruszać. Chwila.. Patykowate ? Ale.. Co to znaczy ?? Pchnięta nagłym podmuchem wiatru zrobiłam fikołka w powietrzu i zadrżałam. Wiatr był lodowaty jakby wiał prosto z Arktyki. Zadrżałam mocniej i zamrugałam parę razy. Po ostatnim mrugnięciu przed oczami miałam pysk Cheroona.
-Hej ! Vichi, nic ci nie jest ?!-krzyczał, a jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. Szybko pokiwałam łbem, ale to przysporzyło mi tylko jeszcze większego bólu. Jęknęłam i położyłam po sobie uszy. Po dłuższej chwili ból zaczął przechodzić, a ja wracałam do normalnego stanu.
"W porządku... Tylko dlaczego tu jest tak lodowato...?"spytałam trzęsąc się na całym ciele. Basior spojrzał na mnie zaskoczony i powiedział powoli
-Ale jest ciepło.. I to bardzo.
Spojrzałam na niego nieco poirytowana.
"A m nie jest zimno i to bardzo. Chodźmy w końcu do tej jaskini.." mruknęłam i skierowałam się do jaskini, którą wcześniej upatrzyłam. Cheroon w ciszy szedł za mną trzymając ten kamień. "Co różni mnie od  niego..?" przemknęło mi przez myśl. "Co różni nas tak bardzo, że na niego to nie działa...? A może to działa na mnie..?" pokręciłam łbem by odepchnąć od siebie te myśli i weszłam do ciemnej jaskini. Ułożyłam się pod ścianą i cała zadrżałam z zimna. Popatrzyłam na wilka, który nadal stał w wejściu.
"Coś sie stało ? Czemu nie wchodzisz ?" spytałam podejrzliwie.
-Co sie stało gdy dotknęłaś tego kamienia ?-zapytała nie ruszając się nawet o milimetr. Spojrzałam w bok i ściągnęłam brwi razem.
"Sama nie wiem... Zaprowadzisz mnie tam jutro ?" popatrzyłam na wilka. Przez moment wyglądał jakby się zastanawiał, a potem odrzekł
-Nie wiem czy to dobry pomysł, skoro ten kamyk zrobił ci... TO. Poza tym twoja łapa..-urwał gdy pokazałam kły.
"Moja łapa to moja sprawa, jeśli będę to musiała nosić przez całe życie tylko dlatego, że robię to co robię, to będę to nosić. A ty zaprowadzisz mnie tam jutro, albo sama tam trafie" posłałam mu stanowcze spojrzenie i ułożyłam pysk na łapach kuląc się jeszcze bardziej. Po chwili ciszy jęknęłam do Cheroona, który nadal tkwił w wejściu.
"Strasznie tu zimno..." zatrzęsłam się tak bardzo, że to aż zabolało. Schowałam pysk między łapy i starałam się zasnąć, ale ten chłód był nie do wytrzymania,


Cheroon ? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz