- aha - odparłam bez wzruszenia. - to co robimy?
- może tu zostaniemy? - zaproponował.
- niech będzie... - westchnęłam i położyliśmy się na trawie. Przed nami słońce zachodziło za górę a po bokach rozciągał się ciemny las iglasty. Niebo nad nami było pomarańczowe z przebłyskami błękitu, a polne kwiatki, dzwoneczki i maki kołysały się targane lekkim wiaterkiem.
Siedzieliśmy w milczeniu wpatrując się w niebo, co wydawało mi się trochę nudne, ale widziałam że Cheroonowi się podobało. Zaczęłam z nudów grzebać w ziemi i zrywać kwiatki.
- widzisz tą chmurę? - wskazał łapą na jeden z obłoków. - ona wygląda jak motyl. A widzisz tamtą? - znów wskazał na inną. - tamta wygląda jak ryba.
- ja tu widzę tylko chmury.
- użyj wyobraźni! Zobacz, co ci przypomina ta? - spojrzałam na największą z nich.
- wygląda trochę jak niedźwiedź...
- nie, to koń - uśmiechnął się Cheroon.
- a widzisz tamtą? - tym razem to ja wskazałam na jeden z obłoków. - to jakaś butelka.
- nie, to bardziej wygląda jak gruszka. - poprawił mnie.
- nie ma znaczenia. Zobacz, księżyc.
- wieczorem niebo jest najładniejsze, prawda?
- ja wolę noc. - przyznałam.
<Cheroon? Pogaduszki xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz