poniedziałek, 15 września 2014

Od Ako - Event cz. 5

Event cz. 1 - http://watahawilkowblekitnejotchlani.blogspot.com/2014/09/od-ako-event-cz-1.html  
Event cz. 2 - http://watahawilkowblekitnejotchlani.blogspot.com/2014/09/od-ako-event-cz-2_12.html 
Event cz. 3 - http://watahawilkowblekitnejotchlani.blogspot.com/2014/09/od-ako-event-cz-3.html
Event cz. 4 - http://watahawilkowblekitnejotchlani.blogspot.com/2014/09/od-ako-event-cz-4.html

Obrzuciłem wzrokiem Kelzana, a on mnie. Był nieco mniejszy niż Sick, ale bardziej wychudzały niż jego biało-czarny kumpel, jeśli to w ogóle to możliwe. Chyba że tak mi się wydaje przez jego czarny kolor. Podobno pochudza ^^. Wracając do rzeczy. Czarny wilk nie był raczej zachwycony moją osobą. Zrobił minę jakby podano mu naprawdę niesmaczną kolację obrośniętą pleśnią...
- Po co ci on? - spytał Kelzan. - Nie lepiej go zjeść? - spojrzał na Sicka błagalnym spojrzeniem, jak małe dziecko które prosi aby mama kupiła mu jego wymarzoną zabawkę.
Ja lekko mimowolnie zadrżałem.
- Nie. - odparł krótko.
Odetchnąłem z ulgą. Będę żywy. Do czasu... w końcu czeka nas jeszcze ten tunel...
- Dobra to idziemy. - powiedział ponaglająco Sick.
Po tych słowach ruszył przed siebie, a ja zanim. Jednak czarny basior stał nadal i spytał:
- Gdzie?!
- Na dno piekła. Już czas. - odrzekł z uśmiechem.
Kelzan bez słowa ruszył za mną. A ja byłem ciekaw dlaczego 'dno piekła'? Było to gdzieś głęboko? Ale jeśli nawet to skąd to wiedzą? Może po prostu spytam?
Szliśmy gęsiego tunelem który był zbyt wąski abyśmy mogli iść obok siebie. Prowadził prosto, nie pod górkę ani z górki(z górki na pazurki ^^). Więc to nie wyjaśniało nic a nic... rozejrzałem się w około aby sprawdzić czy tunel się zmienił. Słusznie postąpiłem, gdyż teraz nie wędrowaliśmy już przez wilgotne, podmokłe tunele lecz suche, choć nadal wykute w kamieniu. Było ty duszno i parno. U sklepienia gromadził się dym z pochodni. A co do tych naszych pochodni to nadal były porozmieszczane ze starannością. A końcu zdołałem zebrać się aby zadać pytanie które mnie drążyło.
- Sick... - zacząłem.
- Hm? - odmruknął.
- Dlaczego powiedziałeś na to miejsce do którego zmierzamy 'dnem piekła'?
Biało-czarny wilczur tylko spojrzał w moją stronę z zachwyconą miną która mówiła 'sam zobaczysz'. Boże.. czemu nie może po prostu mi tego wyjaśnić?
Tunel nie był już tak skrętny a co paręnaście metrów były otwory do kolejnych tunelów. Sick coś liczył pod nosem. Może liczył odbiegi od głównego tunelu?
No cóż szliśmy i szli jak bezdomni szukający domu... ale wtem w oko wpadł mi jakiś dziwny czerwony kształt uschniętej trawy... dość dziwnej czerwonej trawy? Sick zapewne też to zauważył ale nie zatrzymał się tylko ruszył szybciej. W końcu w świetle pochodni zauważyłem ciemnoszarego wilka, a moja niby 'trawa' to były jego włosy. Ale wtopa...


- JEFF! - krzyknął Sick biegnąć.
Najwyraźniej go też znał i to chyba dość dobrze. Jak byliśmy już obok niego to można było zauważyć że ma równie czerwone oczy jak jego grzywa.
- Hejo Bracie. - powiedział nijaki Jeff podnosząc się. - Gdzieś ty był z tym Kelzanem?
- Tu i tam. I przybył do nas nowy. Zwie się Ako. - stwierdził Sick wskazując na mnie.
- Jestem Jeffree ale wolę Jeff.
- Miło mi. - powiedziałem.Wilk spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem...
-  Poczekajcie. Wyjaśnię wszystko Jeffowi. - powiedział Sick i poszedł na osobność z czerwonowłosym wilkiem.
Spojrzałem na Kelzana. Chyba nie był zbyt zadowolony z spotkania z Jeffem... chyba się nie lubili. Nawet się nie przywitali...
Po chwili Sick i Jeff skończyli rozmowę i po ponownym ustawieniu się gęsiego ruszyliśmy dalej. Tym razem w następującej kolejności licząc od wilka który był na przedzie: Sick, Jeff, Ako czyli ja i Kelzan.
- Kolejnych uczestników wycieczki nie przewidujemy więc jak coś podejrzanego zauważycie to krzyczcie! - stwierdził Sick prowadzący naszą wyprawę.
Potem szliśmy w milczeniu. Ale tam idąc w ciszy przypomniałem sobie coś.
- Ej! - wrzasnąłem.
Sick i reszta zaczęli wytężać wzrok i się oglądać. W końcu spojrzeli z wyrzutem na mnie.
- Widziałeś coś AKO? - spytał Kelzan.
- Heh... wybaczcie, zapomniałem. Chodziło mi o to że mieliście, raczej tak powiedział Sick... - dodałem. - opowiedzieć o 'Sali Samobójców'.
- Niegrzeczne szczeniaczki nie dostają bajek na dobranoc. - stwierdził ironicznie biało-czarny basior.
- Ej no... PROSZĘ. - poprosiłem ładnie ^^
- Dobra no zaczynamy... - powiedział.
- ...A wiec... - przerwał Jeff.
- ...Sala samobójców słynie z tego... - dopowiedział Kelzan.
- ... że każdy kto do niej wejdzie choć na chwile czeka go rychła śmierć... - dokończył Sick. - Niektórzy umierali w niej natychmiast, a ich przeraźliwy krzyk niósł się echem korytarzami tego podziemnego świata głosząc iż odszedł z świata żywych kolejny w wilków. Niektórzy zaś wychodzili stamtąd żywi aby umrzeć na oczach innych wilków...
- Lecz to nie były takie tam zwykłe umieranie - dopowiedział czerwonooki wilk. - to było konanie z klasą... najczęściej takie wilki słyszały głosy w głowie i po prostu chciały bardziej umrzeć niż dalej je słyszeć. Często skakały do jeziora lub wierciły sobie tępymi kamieniami dziury w łbie. Ale z czasem Baron urozmaicił uśmiercanie...
- i dopiero w tedy to było prawdziwe umieranie z klasą... - wyszczerzył się mówiąc to Kelzan. - Oj tak... niektórzy jednak umierali dość śmiesznie tak jak nasz wesoły Ikok. Biedak zmienił się z białego diplodoka z czaszką zamiast pyska, na szyi miał 'tęczę' a na grzbiecie tęczową, stercząca jak u Jaffa grzywę, również w kolorach tęczy. Miał też antenki i rzygał dropsami do puty do puki nie wyrzygał wszystkich swoich wnętrzności...


- To było najlepsze chyba. - powiedział z śmiechem biało-czarny wilk. - ale był też basior który pomału z i wielkim bólem zmieniał się z kościotrupa... zaczęło się od łba...


...ale potem było tylko gorzej. W końcu skończyło się tak że przebiegł ze 300 metrów korytarzami jako kościotrup i się rozpadł...


- No... ale był też taki jeden... - powiedział Jaff - który wybiegł z Sali Samobójców, ryknął coś i się rozpruł wzdłuż pozostawiając po sobie tylko wnętrzności...


- Ale była też taka która zamieniła się w mgłę. - stwierdził z zapałem czarny basior - Biedaczka. Nie chciała umierać i zahaczyła pazurami o podłoże bo miała wrażenie i ci co to widzieli że ją jakaś niewidzialna moc ciągnie... Ale i tak w końcu się rozpłynęła w nicość...


- Przypomniałeś mi o takim wilku któremu przez oczy wysączał... wyparowywał czy jak to można określić taki czarny dym... na końcu kiedy zmienił się całkiem w ten dym zaśmiał się szyderczo... - opowiedział dość krótko Sick.


- Ale nic chyba nie przebije pewnej uroczej wilczycy która po prostu, z gracją zamykając oczy wyskoczyła z tej Sali i się rozpadła na jakieś strzępy...


- To tyle. - podsumowała Sick. - I tak zadowolony z bajeczki?
- I to jak. - stwierdziłem.
Z jednej strony moja wyobraźnia została pobudzona do działania i horyzonty sposobów śmierci się poszerzyły, a z drugiej żal mi tych wszystkich wilków i wilczyc które straciły w tej Sali Samobójców życie...

< C. D. N. >
BOŻE! zmarnowałam tą część na bajeczkę o wilkach które umarły w sali samobójców xD Ale to jest raczej już przedostatnia cześć mojego niekończącego się cyklu ;_; Nareszcie... do środy powinna się pojawić ostatnia-finałowa część Eventu! Jeśli ktoś wytrwał do końca tego opka to powinien też wytrwać do końca całego cyklu ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz