Event cz. 1 - http://watahawilkowblekitnejotchlani.blogspot.com/2014/09/od-ako-event-cz-1.html
Event cz. 2 - http://watahawilkowblekitnejotchlani.blogspot.com/2014/09/od-ako-event-cz-2_12.html
Event cz. 3 - http://watahawilkowblekitnejotchlani.blogspot.com/2014/09/od-ako-event-cz-3.html
Czułem że leżę na czymś wilgotnym... powoli, jeszcze senny i oszołomiony zacząłem otwierać oczy. Zobaczyłem nad sobą jakość biało-czarną plamę...
- Roy? Trochę posiwiałeś. - powiedziałem zaspanym i kpiącym głosem. - Miałem zwariowany sen... wyobraźnia płatała mi figle... śniło mi się że byłem na jakimś cmentarzu, widziałem swój grób. Rozumiesz? Mój własny grób. Potem ziemia mi się zapadła pod łapami... szedłem jakimś tunelem, widziałem jakiegoś biednego wilczura... to było takie realistyczne... powiedział żebym jakiejś waderze przekazał, że jest skończona k*rwą i suką. A wiesz co jest w tym najlepsze? Nie powiedział mi jak wygląda. I co ty na to? - powiedziałem. - powiesz mi co wyczyniałeś że masz takie jasne furto?
Usłyszałem chichot, który na pewno nie należał do Roy`a... Mrugnąłem pare razy... wzrok na reszcie mi się wyostrzył. Nade mną nie stał roześmiany Roy tylko... jakiś biały basior z czarnymi plamami pod oczami.
Pamięć pomału mi wracała. Rozejrzałem się wokoło. Byłem nadal w tym podziemnym świecie, paręnaście metrów dalej było jezioro, z którego było jeszcze słychać odgłosy rozczarowanej bestii, a nade mną nadal stał roześmiany wilczur.
A więc... to wszystko to nie był sen. Na prawdę byłem na cmentarzu... na prawdę stałem nad własnym grobem... to wszystko zdarzyło się na prawdę.
- Na prawdę tu jestem czy może to sen na jawie? - spytałem wilczura.
On wybuchnął śmiechem, ale to był taki normalny śmiech nie taki co wydawał tamten basior. Gdy się trochę opanował powiedział:
- No pewnie że na prawdę, z choinki się urwałeś czy co? - powiedział wilk, ale to był nieco dziwny głos jak na basiora.. taki kobiecy... przypominał mi głos wilczycy, która krzyczała abym uciekał i nie patrzał w oczy tego czegoś. - Jak chcesz mogę cię drapnąć*, jak nie wierzysz.
- Gdybyś mogła to byłoby miło.
Wilczyca z uśmiechem drapnęła mnie w przednią łapę.
- Auć, to był sarkazm. - powiedziałem.
- Wiem. - stwierdziła szczerząc się. - Ale nie mogłem się powstrzymać. - kiedy to mówiła, ja się podniosłem z ziemi.
- To ty mnie uratowałaś? - spytałem.
- Num, a niby kto? Am... chwila czy ty powiedziałeś 'uratowałAŚ'?
- No tak... a co? - spytałem nieco zdziwiony
- Jestem basiorem.
- A głos? - spytałem ponownie.
- A! Zapomniałbym. Heh... - odchrząknął pare razy i przemówił głosem, ale tym razem głosem basiora. - Lepiej?
- Lepiej.
- A co się mówi? - spytał.
- Am... nie rozumiem...
- Uratowałem ci życie ciołku. - stwierdził.
- A no fakt, dzięki.
- Ależ proszę. Polecam się na przyszłość. - stwierdził.
- Czy ty... - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem - Czy ty jesteś zdrowy psychicznie?
- Spytaj psychologa.
- Dzięki za radę... BOŻE!
- Co się stało? - spytał wilczur.
- Tak sobie gadamy a nawet się nie przedstawiłem. Akiko, ale mów mi Ako.
- Sick.
- Sick?
- Sick. A co? - spytał Sick
- Nic, tylko to jest nieco nietypowe imię...
- I?
- Nic, tylko mówię. - powiedziałem.
- To dobrze. - odrzekł.
- Tak się zastanawiałem... czemu chciałeś mnie zjeść? - spytałem zaciekawiony.
- CO?! Ja ciebie zjeść? Jaja sobie robisz, to CI nagle coś odwaliło i chciałeś wbiec do wody, a ja chciałem tylko cię od tego odwieźć bo sam już widziałeś co tam było.
- Ta? A ta rozdziawiona paszcza?
- Słucham? - zdziwił się. - A! To było ziewnięcie. - powiedział ze śmiechem.
- Aha... dobrze wiedzieć. - stwierdziłem a po chwili dodałem - musimy coś sobie wyjaśnić... to coś co w tedy wyłoniło się z wody nie miało oczu.
- A skąd miałem wiedzieć, przecież nigdy nie patrzałem. - powiedział szczerząc się.
- Am... spoko...
Nastała chwila ciszy. Sick obrzucił mnie wzrokiem od góry o dołu.
- Nowy tutaj?
- No, niestety.
- To witam w piekle. - powiedział Sick.
- Już ktoś mi to mówił...
- Ten Basior co kazał ci przekazać że jestem skończoną k*rwą?
- No tak. Chwila... to byłeś ty? - spytałem.
- Życie mój drogi, życie.
- A... am... pomógłbyś mi się skąd wydostać?
- Chciałbym, ale no cóż nie da się.
- Jak to?
- Tak to. Znalazłem razem z takimi dwoma wszystkie tablice, ale wszystko wskazuje na pewno miejsce, z którego nikt nie wrócił żywy. - stwierdził.
- Ups... to przykro... ale jak nic nie zrobimy to i tak zginiemy.
- W sumie racja. To idziemy? - spytał.
- Tak teraz?
- Num. Po drodze odnajdą się jeszcze moi towarzysze.
- Dobra. - powiedziałem i poszedłem w najbliższy tunel.
- E! Nie tam! Tam jest Sala Samobójców!
- Co? - spytałem zdziwiony.
- Potem ci opowiem. Chodź za mną. - stwierdził a po chwili zniknął w tunelu po lewej...
Ruszyłem kuśtykając za nim.
Szyliśmy w milczeniu, pokonując kolejne zakręty, kilometry drogą oświetloną przez pochodnie. Droga się dłużyła. Wtem z ciemności wyłoniła się para oczu. Nie było widać ich właściciela. Zatrzymaliśmy się. Po chwili z ciemności wyłonił się czarny wilk...
Również się zatrzymał. Ale tylko na chwile, potem z niesamowitą prędkością na swych długich kościstych nogach ruszył w moją stronę.
Zacząłem się cofać, gdyż wiedziałem że już nie zdążę uciec. Spojrzałem z nadzieją na biało-czarnego basiora, ale on tylko zrobił miejsce dla rozpędzonego wilczura. Czyżby chciał mnie tu zwabić tylko po to aby ten gościu odwalił za nią czarną robotę? Kiedy wilk był naprawdę blisko usłyszałem głos Sick`a który krzyknął:
- Stój!
W tedy czarny wilk wyhamował i tylko mi kłapną pyskiem przez nosem.
W tedy ten basior zwrócił swe złote oczy w stronę Sick`a i rzekł:
- Kto to?
- Ako. Nowy w piekle. - powiedział. Najwyraźniej go znał. - Przedstaw się mu.
Wilk odwrócił się spowrotem w moją stronę stronę i powiedział:
- Kelzan jestem.
drapnąć* - w tym przypadku odpowiednik ludzkiego szczypnięcia. xD
< C. D. N. >
A wiec tak. To opko to w ponad połowie dialogi czego się sama po sobie nie spodziewałam. Przez co będę musiała napisać kolejną część tego niekończącego się wątku xD Powodzenia w czytaniu. c;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz