środa, 3 września 2014

Od Cyndi'ego C.D. Emerald - event


Popatrzyłem na nieprzytomną waderę. Uduszenie kobry nie wchodziło w grę, bo nie miałem nikogo do pomocy. Mogłem odwrócić jej uwagę i uciec ale co zrobiłbym z Emerald? Tak czy siak trzeba było działać szybko. Stałem się niewidzialny, podleciałem do kobry od tyłu i zdzieliłem ją po głowie jakimś konarem. Zdenerwowała się i rzuciła na mnie. Leciałem w górę, żeby mnie nie dosięgnęła i rzucałem jej na głowę przypadkowe przedmioty. Gdy była już trochę otumaniona, podleciałem do Emerald, wziąłem ją na grzbiet i położyłem ją na wysokim drzewie, na które kobra nie mogła się wspiąć. Gad jednak ocknął się z otumanienia, złapał mnie za głowę i ściągnął na dół. Za wszelką cenę starałem się nie patrzeć na jego oczy. Szamotaliśmy się dłuższy czas. Ciągle próbowałem ogłuszyć kobrę kamieniami i gałęziami, ale to tym razem nie pomagało. Aż wpadłem na szalony pomysł. Znalazłem przy Emerald butelkę, którą zabrała z lochu. Ubiłem delikatnie szyjkę butelki tak, żeby jej nie rozbić i ponownie ruszyłem do boju. Trzymając ostre szkło w rękach, podleciałem do kobry. Co prawda nie widziała mnie, ale czuła bijące od mojego ciała światło i ciepło. Uderzyła mnie ogonem. Zdekoncentrowany szybko utraciłem niewidzialność ale w szalonym pędzie nie zwróciłem na to uwagi. Kobra wybiła się i w locie złapała mnie w pysk i wbiła mi jadowite zęby w brzuch. Ryknąłem z potwornego bólu. Powoli traciłem przytomność ale w ostatniej chwili wbiłem przeciwnikowi ostre szkło w gardło. Pogrzebałem chwilę i udało mi się przebić tętnicę. Trysnęła krew i gad padł martwy. Już w połowie przytomny wspiąłem się na drzewo i spróbowałem ocucić lezącą tam Emerald. Wilczyca powoli otworzyła oczy.

Emerald?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz