piątek, 12 września 2014

Od Vichi c.d. Cheroon

W końcu udało mi sie zasnąć, a to za sprawą Cheroon, który najwyraźniej miał dość mojego szczękania zębami.

~~~~~~*~~~~~~

Rano obudziłam się w dużo lepszym stanie niż wieczorem. Wstałam i przeciągnęłam się ziewając szeroko. Potem wytrzepałam się w kurzy i piachu i rozejrzałam się po jaskini. Po Cheroonie nie było ani śladu. Spojrzałam na swoją tylną łapę, która jeszcze wczoraj była spuchnięta. Stanęłam na niej ostrożnie. Nadal bolała i to bardzo. Wyszłam przed jaskinie i rozglądnęłam się dookoła. Basiora nie było nigdzie widać, więc stwierdziłam, że poszedł polatać. Ruszyłam nad strumyczek, który widziałam wczoraj, gdy szukałam jaskini. Tam w chłodnej wodzie umyłam się i złapałam małą rybę, którą uznałam za śniadanie. Następnie ustawiłam się przodem do wschodzącego słońca i czekałam na powrót Cheroona.
Po jakiejś godzinie bezczynnego siedzenia wyczułam w pobliży obcą Aurę. Odwróciłam się i otworzyłam oczy. na widok podrapanego basior szerzej otworzyłam oczy. Wstałam i podeszłam do niego.
"Co ci się stało ? Wyglądasz jakbyś spotkał niedźwiedzia..." mruknęłam przyglądając się jego zadrapaniom na pysku.


Cheroon ? Brak pomysłu ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz