Najpierw mewy zaczęły ze sobą walczyć, następnie oby dwie padły jedna po drugiej.
- a nie mówiłam? - Cyndi przewrócił oczami.
- tobie by się nic nie stało... Jesteś nieśmiertelna.
- padłbyś i już by było po tobie. - westchnęłam. Potrząsnęłam buteleczką z resztką eliksiru. - może jednak się skusisz? - zażartowałam a Cyndi wybuchnął śmiechem.
- nie, dzięki - odparł melancholijnie. Wylałam truciznę na trawę, a ona zapłonęła po czym ogień zgasł i cała stała się czarna. Spojrzałam na Cyndi'ego.
- idziemy? Ściemnia się.
<Cyndi? Przepraszam że takie krótkie ;c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz