Chyba nic już nie mogło zepsuć takiego wieczoru jak ten, a jeśli nawet, to dalej byłby tak wspaniały jakim jest teraz. Było dosyć chłodno, szczególnie nad jeziorem, takim jak to, nad którym teraz siedziałam. Znajdowało się na polanie z mnóstwem polnych maków, których i tak nie było widać wśród ciemnego płaszczu nocy, posypanego drobniutkimi gwiazdami. W powietrzu latało mnóstwo świetlików, które pięknie wraz z księżycem w pełni odbijały się w powierzchni wody.
- nie lubię tej "muzyki" świerszczy - szepnęłam z odrazą w głosie do Vichi, która siedziała obok mnie.
"Jak tam chcesz, dla mnie to wszystko jest piękne" - odpowiedziała.
- I ten rechot żab jest jeszcze gorszy.
"Ććć, psujesz klimat" - roześmiała się w myślach.
Przewróciłam oczami i zamilkłam na jakiś czas, aby dać jej tę przyjemność gapienia się w gwiazdy, podczas gdy ja urwałam długie źdźbła trawy i ze znudzenia zaczęłam pleść z nich warkoczyka. Nagle obie nastawiłyśmy uszu w stronę lasu.
- słyszałaś to? - zapytałam najciszej jak mogłam. Vichi skinęła głową i zaczęła się skradać do przodu, gdzie zobaczyłyśmy kontury jakiejś wadery, ledwo widoczne w ciemności.
- jest tu kto? - jęknęła cicho drżącym, sopranowym głosem.
- czego tu chcesz?! - warknęłam i podeszłam nieco bliżej.
- ja? nie, niczego! j... ja... - zaczęła się jąkać. - zaraz, DEIDRA!
Popatrzyłyśmy z Vichi po sobie. Wadera rzuciła mi się w ramiona, ale szybko ją odepchnęłam, przewróciłam i z wyszczerzonymi zębami przytrzymałam jej klatkę piersiową łapą.
- OPANUJ SIĘ, IDIOTKO! - warknęłam do niej.
- Deidra! Puść, to ja, Rosewind! - jęknęła przestraszona. Pozwoliłam jej wstać i odsunęłam się, zmieszana tym co powiedziała.
- Nie jestem Deidra. - rzuciłam oschle. - jestem Emerald.
- jesteś moją siostrą, prawda? - brzmiała jak małe dziecko proszące o lizaka.
- nie wiem. Nie rób sobie nadziei.
- Emerald? Czemu masz tak na imię?
- bo tak. - odburknęłam.
- nazywasz się Deidra Meghan Connor, to twoje pełne imię i nazwisko. - powiedziała Rosewind.
- Naprawdę? Wolę Emerald. A teraz bądź cicho i chodź z nami.
Szturchnęłam znacząco Vichi i ruszyłam bez słowa w stronę naszych jaskiń.
* * *
- jesteśmy. - powiedziałam i weszłam do środka swojej jaskini.
"umiesz czytać w myślach?" - Vichi wysłała przekaz myślowy do Rosewind, ale on odbił się od niej jak o ścianę.
- Rosewind jest normalnym wilkiem bez specjalnych mocy, więc nie potrafi czytać w myślach - szepnęłam na ucho Vichi.
- Jak masz na imię? - zapytała Rosewind. Vichi odwróciła wzrok.
- to jest Vichi - przedstawiłam ją siostrze. - a teraz posłuchaj, bo już więcej razy tego nie powtórzę: to jest moja wataha, zesłała ją na mnie poprzednia właścicielka. Wstąpił we mnie demon, nie panuję nad nim, i jest to dusza poprzedniej alfy watahy o imieniu Emerald.
- demon?! - pisnęła.
- tak, demon... - westchnęłam smutno i wlepiłam wzrok w ziemię.
<Vichi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz