wtorek, 9 września 2014

Od Matt'a c.d Interlunar (Event)

 Trochę się głupio na to patrzyło. Duchowy korsarz patrzył na zmianę na swoje dłonie i powoli dotykał opuszkami palców swojej twarzy. Gdy wreszcie ogarnął swoją nową postać, podniósł się z podłogi. Już wyszczerzyłem kły w stronę człowieka i skoczyłem mu na twarz, ale gdy tylko on zasłonił się ręką stanąłem w środku lotu.Potem tylko musiał machnąć ręką i poszybowałem w stronę pobliskich skał.
- Dajcie coś powiedzieć. Mężczyzna przygładził swój czerwony płaszcz.
- No to słuchamy. Interlunar powiedziała te słowa przez zaciśnięte zęby. Ale ja nie byłem tego taki pewien. W głowie mi trzeszczało, a wzrok miałem rozbiegany. Podniosłem się z ziemi i chwiejnym truchtem podbiegłem do gromadki.
- Pozwólcie że się przedstawię.-Człowiek przyjął zwycięską postawę.- Zwą mnie Baron Harold de-risto Mularad. Ale jeśli nie chce wam się pamiętać, to po prostu Mulgarad. Nasz baron skończył swoją przemowę i łypnął na mnie wzrokiem. Czułem się jakby znowu mnie dusił. Nie byłem pewny z którego wieku pochodził, ale to pewnie było daaawno. Gdy tak się mi przypatrywał, poczułem że przeszukiwał moje myśli.  A zaraz potem spochmurniał.
-A więc...chcecie mojego skarbu. Korsarz cmoknął ustami.- I nawet pozwolę go wziąć. Ale pod jednym warunkiem. Rozegramy to uczciwie. Na otwartym polu, bez oszustw. I po tych słowach spojrzeliśmy po sobie. Co on bredzi?! I wtedy wszystko zmieniło scenerię. Staliśmy na bladym piasku wyłożonym na okrągłym placu, okrążonymi trybunami. Tłum nieumarłych i duchów piszczał i wrzeszczał z przejęcia, a Mulgaś stał teraz w pełnej zbroi gladiatora.
- Mamy tu tylko jedną i najwarzniejszą zasadę..
- Znowu te głupie zasady.. przerwała mu Inter
- ,,Jak dasz się zabić to nie żyjesz" Po tym, baron ukłonił się a z klatek za ścianą wybiegli rozwrzeszczeni gladiatorzy.
- Ej, mówiłeś bez oszustw! Powiedziałem
- Ależ ja nie oszukuję. Czy ktoś to może zatwierdzić?  Już miałem coś powiedzieć,  ale Mulgarad mi przerwał.
- Nie sądzę. Miałem mu ze wściekłości wskoczyć do gardła,  ale reszta żołnierz na ringu rozpraszała swoimi wrzaskami.
- Macie dwa wyjścia: Albo zginąć na ringu,  lub przyłączyć się do mnie.
- Ale przecież nie musimy ginąć ! Wtrąciła się Interlunar.
- Jeśli nie dacie się zabić to mogę być rak chojny że obiecam wam nagrodę. Potem spojrzał na dobrze zapamiętaną skrzynkę która wesoło skakała na trybunach.
- Walkę czas zacząć ! Chester próbował przekrzyczeć tłum.
(Inter? Czas na epicką walkę :3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz